poniedziałek, 16 września 2013

Warszawskie Święto Piwa: wrażenia poweekendowe

"Żetony" piwne w KiK
Według planu wpisy miały pojawiać się codziennie, ale z braku czasu nie było to jednak możliwe, więc lecimy z relacją naszej wycieczki dopiero teraz.

Piątek

Drugiego dnia WŚP pogoda nie zachęcała do wypadów w miasto, ale walecznie pokonaliśmy zalane chodniki stolicy docierając do Chmielarnii w nadziei na znalezienie dobrze wyszynkowanego piwa i obejrzenia prezentacji surowców piwowarskich. Niestety moje oczekiwania były chyba zbyt duże, bo zamiast ujrzeć mnóstwo rodzajów słodów i porównywać subtelne różnice między nimi oraz różnymi odmianami chmieli moim oczom ukazało się tylko kilka kubeczków. Miejsca w lokalu też już dla nas niestety nie było, więc ruszyliśmy dalej.

O 18:30 dotarliśmy do lokalu, który prawie każdy już zna(jak nie to wstyd!), a miał swój początek na ulicy Ząbkowskiej, czyli Po Drugiej Stronie Lustra. Chcieliśmy wysłuchać prelekcji Marcina Chmielarza, która według oficjalnej strony wydarzenia odbyć się miała właśnie w tej godzinie, lecz od obsługi dowiedzieliśmy się, że informacja ta nie jest aktualna i wykłady odbywały się dzień wcześniej. Nieco zawiedzeni zostaliśmy na miejscu żartując i bawiąc się w własnym towarzystwie. Osobiście znudzony już wszelkiego rodzaju IPAmi cieszyłem się jak dziecko mogąc wybierać z ich bogatej lodóweczki, na początek uderzyłem w portery, po czym uzupełniłem mikroelementy pszeniczniakiem z Widawy i jeszcze czymś tam, czego nie pamiętam ;)(tak, tak, wiem, portery powinno pić się na końcu). W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować obsłudze, która zgodziła się zostawić dla nas butelki po piwach uwzględniając nawet nasze oczekiwania dotyczące kształtu szyjek. ^^ Buteleczki odebrał Gruby kolejnego dnia.

Sobota

Kolejnego dnia odwiedziliśmy ponownie Kufle i Kapsle. Zapowiedzianych tam było kilka budzących ciekawość prelekcji, które niestety nie odbyły się zgodnie z zapowiedzią. Przychodząc na 14:30 w nadziei posłuchania (podwójnego już!) Grand Championa o tajnikach warzenia piwa na mównicy ujrzałem Tomasza Kopyra podejmującego się próby prowadzenia tematu dotyczącego wyższości piwa nad winem. Przyznam, że całkiem zgrabnie mu to wyszło, zdecydowanie mniej "na siłę" niż się spodziewałem. Na końcu padło kilka argumentów z sali przychylniej nastawionych do wina, co prawda nie były one zbytnio krwiożercze, ale defensywa "Kopyra" była dość zręczna.

Według "zaktualizowanego" rozkładu jazdy udostępnionego w środku lokalu kolejna prelekcja miała traktować o stylach piwnych, a Czesław Dziełak powinien wystąpić dopiero jako ostatni. W związku z tym, że miałem coś do załatwienia i nie bardzo mogłem przebywać cały czas w środku to postanowiłem powrócić na dobre dopiero za godzinę. Zanim jednak ten czas nastąpił parokrotnie wchodziłem do lokalu na moment i słyszałem niesamowicie interesujące i wartościowe rzeczy związane z warzeniem piwa. Niestety dopiero przy wystąpieniu Piotra Wypycha zorientowałem się, że był to właśnie wykład (podwójnego już!)Grand Championa.

W Kuflach czekała na nas także miła niespodzianka. Można było spróbować "oficjalnej podróbki" Grand Championa z Birofiliów 2013 wraz z czosnkową babeczką. Zarówno piwo jak i babeczka zrobiły na mnie znakomite wrażenie.
Obsługa tutaj także obiecała nam zostawić butelki, które odebraliśmy podczas niedzielnej degustacji za co wielkie dzięki ;)
Gdy "akademicka" wrzawa opadła Paweł Leszczyński podał ogłoszone chwilę wcześniej w MiTo wyniki Warszawskiego Konkursu Piw Domowych(teraz już wiadomo, czemu Czesław Dziełak musiał wygłosić swój wykład wcześniej)

Czarny Wdowiec
czekający obok musztardy
Na koniec ruszyliśmy do Piwonii, by uzupełnić paszporty brakującym stemplem. Miło zaskoczeni małą degustacją paru piw domowych i dobrą pogawędką postanowiliśmy zakupić cydr CiderInn w wersji słodkiej i mocniejszej(nie polecam, zbyt mocno rzuca się gorzkość skórki jabłka) oraz ostatnią premierę Czarnego Wdowca(czeka na zdegustowanie). Jednak wizyta w sklepie była zbyt różowa, bo przy kasie okazało się, że jedną pieczątkę(która była naklejką) można otrzymać przy zakupie co najmniej 4 butelek. Nie bardzo mieliśmy ochotę zmieniać nasze plany zakupu z 2 sztuk na 8, ale dzięki życzliwości innego klienta, który też brał dwie butelki i "podpiął" je pod nas(dzięki ;)) uzyskaliśmy jeden znaczek.

Niedziela

Uzupełnione pszporty
Z powodu brakującego jednego stempla udaliśmy się do najwcześniej otwieranego lokalu powiązanego z wczorajszym świętem. Idąc do Pochwały Niekonsekwencji(którą ciągle mylę z konstytucją) zastanawialiśmy się, czy podążając do baru, by wypić jedno piwo duszkiem jeszcze przed południem to już to jest alkoholizm. Na szczęście nasze wątpliwości rozwiało dwóch mężczyzn, którzy pod plastikowym barem oferującym piwo za piątaka "kłaniali się sobie do nóg" już o tej godzinie.

Z pełnymi już Paszportami udaliśmy się na pierwszą część degustacji piw domowych odbywającą się w KiKu. Tam po okazaniu paszportów(chociaż nikt nawet nie sprawdzał ilości pieczątek) dostaliśmy plik 20 kuponików, które można było wymieniać przy jednym z stolików w zamian za nalanie piwa do naszej szklaneczki. Większość piw jakich mogliśmy spróbować to pozostałości po eliminacji z warszawskiego, bądź żywieckiego konkursu, którym nie poszczęściło się w tym roku. Ilość otrzymanych przez nas kuponów była jak najbardziej wystarczająca, bo wychodząc spora ich część została nam jeszcze w kieszeniach(głównie za sprawą zdradzieckości porterów).

Zanim skierowaliśmy się na drugą część degustacji do Spiskowców Rozkoszy zaszliśmy ponownie po buteleczki do PDSLu dzięki czemu łącznie w ten weekend uzbieraliśmy około setki butelek ;D

Na degustację w piwnicy u Spiskowców dotarliśmy już punktualnie. Forma degustacji została nieco inaczej zorganizowana, bo prowadził ją przede wszystkim, wspominany już wcześniej Paweł Leszczyński. Wspólnie można było spróbować zaserwowanych piw i wyrazić swoją opinię na otwartym forum, a okazywało się, że spora część nadesłanych na konkurs piw to po prostu kwachy.

Podsumowanie

PDSL i KiK:
Dzięki za około
setkę butelek!
Słowem zakończenia chciałbym stwierdzić, że pomimo nie jednego niedociągnięcia organizacyjnego(błędy wybaczalne, bo to pierwszy raz) całość oceniam bardzo pozytywnie i jestem niesamowicie zadowolony, że inicjatywa taka miała miejsce wreszcie w stolicy, po wszystkim pozostaje pewien niedosyt i liczę na więcej, najlepiej już na wiosnę(czerwiec byłby w sam raz).
Nabieramy także pewności jako piwowarzy domowi patrząc jakie niektóre kwachy zostały nadesłane na konkurs(nam się jeszcze żaden nie trafił) i na następny konkurs na bank już coś przygotujemy.

Może być także ciekawie, ponieważ Czesław Dziełak wygrał Grand Championa zarówno w Żywcu jak i Warszawie dosyć podobnymi stylami i przysługuje mu nagroda warzenia tych piw w Cieszynie oraz Ciechanie. Czy szykuje się nam rywalizacja między dwoma browarami za pomocą piwa stworzonego przez tą samą osobę?

P.S. Pewnie każdy kto tu zagląda już wszystko wie, ale tutaj macie wyniki konkursu piw domowych.








6 komentarzy:

  1. Czytając te narzekania mam wrażenie że wszystko odbyło się nie na czas lub nie odbyło się wcale a do degustacji były same resztki. Całe szczęście że było piwo w butelkach które rozumiem że uratowało festiwal, który jest fajny tylko dlatego, że się odbył albo dlatego że zebrałeś 100 butelek. Trochę to dziwna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Efekt "narzekania" nie miał być celowo uzyskany, ale jak sobie teraz tak o tym wszystkim myślę to jeśli chodzi o prelekcje na które się udałem to w sumie "odbyły się nie na czas lub nie odbyły się wcale". Co do niedzielnej degustacji to rzeczywiście, zapomniałem dodać, że bardzo ciekawym doświadczeniem była możliwość spróbowania wielu piw w tych samych stylach i porównywać je wzajemnie do siebie.
      Ogólnie możliwe, że pisząc ten tekst skupiłem się nieco za bardzo na suchych faktach przez co nie oddałem do końca dobrze emocji, które towarzyszyły imprezie. Z drugiej strony jeśli coś się dzieję to nie będę milczał lub pomijał negatywnych kwestii, bo nie o kółko wzajemnej adoracji chodzi.

      Usuń
  2. Ty tu rządzisz :) i jak najbardziej to rozumiem i szanuje. Jedynie na co wskazuje to fakt że przez cały tekst brnęliśmy przez wady by na końcu przeczytać że ogólnie to fajnie :) hehehe zaskakująca puenta! Mnie tez wiele rzeczy wkurzało i dobrze że się o tym mówi, dobrze że merytorycznie wykazujesz konkretne wady i uwagi a nie rzucasz ogólniki. Po prostu czytając na końcu że: jednak jest przystojny pomimo krzywych nóg, pryszczy, opadającej wargi, zeza, nadwagi, tłustych włosów i odoru z buźki to jakoś słabo jestem przekonany. Szkoda że zabrakło tak samo merytorycznych argumentów za opcją: na tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem postaram się bardziej wyważyć tekst ;)

      Usuń