piątek, 13 września 2013

Warszawskie Święto Piwa: dzień pierwszy.


Paszport-strona przednia


12 września rozpoczęły się obchody Warszawskiego Święta Piwa - czterodniowej imprezy polegającej na zbiorze pojedynczych wydarzeń ściśle związanych z piwem. My wystartowaliśmy z nieco małym opóźnieniem(bo w pierwotnych planach był zamiar posłuchania produkujących się piwnych celebrytów w Kuflach) i zaczęliśmy od wizyty w BrowArmii.

  


Warszawski kurier piwny z BrowArmii


Z wizytą w mikrobrowarze

Pierwszym punktem naszej wczorajszej wycieczki było odwiedzenie Mikrobrowaru BrowArmia od jego "wewnętrznej" strony. Po wejściu przywitała nas Pani, która z początku niestety nie była zbyt dobrze poinformowana o możliwości zwiedzenia, ale gdy wytłumaczyliśmy, że przyszliśmy w ramach Warszawskiego Święta Piwa to po minutce wpuściła nas na warzelnię, gdzie przywitał nas jeden z czterech mistrzów piwowarów w zakładzie.
Nowy nabytek do kolekcji

Witold Mateuszuk ochoczo na wstępie opowiedział nam o procesie warzenia i odpowiedział na każde, nawet najbardziej szczegółowe pytanie. W trakcie naszej rozmowy, która zeszła nieco na temat prawidłowego wysładzania przyszedł także szef Mazowieckiego Oddziału Terenowego PSPD Paweł Leszczyński, który jest jednym z organizatorów WŚP i włączył się do dyskusji związanej z problemami przy wysładzaniu. Później mieliśmy okazję spróbować nachmielonej brzeczki stouta i razem zwiedziliśmy także fermentownię. Na koniec wypiliśmy po pszenicznym i ruszyliśmy dalej. Wspomnę jeszcze tylko, że podkładki pod jedzenie były wyjątkowe, bo przybrały formę "WARSZAWSKIEGO KURIERA PIWNEGO" i opisywały początki piwowarstwa datowane na około 6500 roku p.n.e.

 

Kufle i Kije

Kolejnym naszym celem było odwiedzenie multitapu Cuda na Kiju i pobranie paszportów piwnych wraz z pierwszymi pieczątkami. Co prawda nie byliśmy do końca pewni, czy dobrze trafiliśmy ze względu na brak loga w dosyć widocznym miejscu, ale przy barze potwierdziło się, że jesteśmy w dobrym miejscu. Niestety nie obyło się bez przykrości. Po zamówieniu 3 piw, które razem według rozpiski miały kosztować 32zł barman podał cenę 37zł, a że ja jestem frajer to nic się nie odezwałem, zapłaciłem podaną mi kwotę i następnym razem po prostu tak hyżo nie przybędę do tego lokalu. Przy stolikach na zewnątrz skosztowaliśmy Czerwonego Kapelusza i Pacific Pale Ale z Artezana oraz czeskiego Otokara.

Paszport-strona z pieczątkami
Dalej udaliśmy się się do Kufli i Kapsli, gdzie skosztowaliśmy And Rusa, Kuguara oraz Angielskie Śniadanie(Gruby miał pretensje, że nie podałem mu z kiełbaską i sadzonymi jajkami, ale co za człowiek zamawia śniadanie na kolacje). Odebraliśmy tam drugą pieczątkę do paszportu i zakończyliśmy nasz wieczór. 

BTW. Sam paszport to gruby kawał tektury w sam raz do zachowania na pamiątkę, a przy 4 pieczątkach upoważnia do wejścia na niedzielną degustację  piw domowych w Kuflach i Kapslach oraz Spiskowcach Rozkoszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz